Ogród dla każdego znaczy co innego. Dla niektórych wystarczy kawałek trawnika, kilka drzew i kwiatów. Dla mnie ogród to przede wszystkim rodzaj organizmu, który działa niezależnie od moich działań - jest możliwie zsynchronizowany ze sobą. Tak wiele elementów oznacza, że pracy nie brakuje. Bez czego nie wyobrażam sobie swojego ogrodu?
Kamienne ścieżki
W poprzednim wpisie wspominałam, że kamienne ścieżki układam wiosną. Dlaczego właśnie one? Cóż, równo ułożona kostka nie jest tym, czego chciałabym mieć w zanadrzu. Kompromis z mężem wygląda tak: niewielka ilość bruku, a ścieżki do ogrodu to już moja sprawa. Z czasem nieco zarastają, pojawiają się na nich porosty i mech. Całość wygląda bardzo... pierwotnie? Właściwie raz położone nie muszą być odnawiane. Nawet wrastająca między nie trawa nie psuje efektu.
Całe mnóstwo ziół
Szałwia lekarska, lebiodka pospolita, mięta, lawenda, rozmaryn - to tylko niektóre z ziół, które uprawiam w gruncie lub w doniczce. Od lat nie kupuję ziół w sklepie, bo po prostu uprawiam i suszę je sama. Są nieporównywalnie bardziej aromatyczne i wiem, że nie są poddawane żadnym zbiegom chemicznym. Pełna naturalność.
Łąka zamiast trawnika
Pięć lat temu pozwoliłam sporej części trawnika zostać łąką. Obecnie rosną na nich maki polne, chabry bławatki, cykoria podróżnik, rumianek i cała masa innych roślin, które rozsiały się same. Zero interwencji, siania czy sadzenia. Pięknie się rozrasta, widzę tam sporo motyli, pszczół, trzmieli - istna menażeria! W ciepłe, słoneczne przedpołudnia ruch na kwiatach jest olbrzymi - wszystko drga, huczy i bzyczy. Polecam, bo relaks w takim otoczeniu to prawdziwa frajda.
Ogród nie musi oznaczać równych grządek. Dla mnie to przede wszystkim miejsce odpoczynku, w którym lubię spędzać czas. Uwielbiam te chwile, uwielbiam prace w ogrodzie, podlewanie i całe mnóstwo zadań. Jednak staram się też, aby nie przesadzać z planowaniem. Czasem lepiej, aby wszystko rosło samo :)
Komentarze
Prześlij komentarz