Już jakiś czas temu trafiłam na temat grządek podwyższonych i początkowo miałam do nich sceptyczne nastawienie. Jednak będąc u znajomych, zobaczyłam, jak to wygląda w praktyce i w sumie zaskoczenie było na plus. Po przeczytaniu kilku artykułów w internecie i rozmowie z osobami, które częściowo lub w całości postawiły na takie rozwiązanie, zdecydowałam, że chyba warto spróbować.
Grządki podwyższone - w skrócie
Czyli skrzynki, do których pakujemy ziemię i w niej siejemy lub wysadzamy sadzonki. Moi znajomi, którzy mają bogatsze doświadczenie, zainwestowali jeszcze w siatkę, która od dołu zabezpiecza uprawy przed kretami, nornicami, szabrownikami, a nawet turkuciami. Jednocześnie mogą tam dostać się dżdżownice, bo oczka siatki są odpowiedniej wielkości. Oczywiście, część zwierzaków nadal może się dostać od góry, ale muszą się trochę powspinać, bo grządki mają 30 cm wysokości. Kret raczej nie da rady.
Jakie zalety mają takie grządki podwyższone? Dla mnie istotne będzie to, że wygodniej się na nich pracuje i odchwaszcza. Przestrzeń między nimi może być odpowiednio duża, przez co koszenie trawy nie sprawia trudności - nawet przy użyciu tradycyjnej kosiarki. Fajne jest też to, że łatwo utrzymać w takich skrzynkach porządek i łatwiej zadbać o to, żeby gleba była odpowiednio wilgotna.
Jakie wady mają grządki podwyższone? Tu chyba głównie zależy to od rodzaju materiału, z którego zostały wykonane. Jestem zwolenniczką naturalnego drewna, natomiast nie znoszę plastiku. Z tego, co słyszałam, plastik szybko płowieje, traci ładny kolor, odpryskuje i w upalne dni sprawia, że rośliny rosnące przy ściankach w pewnym sensie się gotują. Drewniane grządki są ciężkie i owszem, można je złożyć, ale wymaga to trochę pracy.
Grządki podwyższone - chyba czas spróbować!
Tradycyjne ogrody z warzywami uprawianymi w gruncie mają swój urok. Chyba jednak czas spróbować czegoś nowego, co być może w moim przypadku sprawdzi się zdecydowanie lepiej. No nic, wiosenne porządki i czas brać się do pracy!
Komentarze
Prześlij komentarz